piątek, 15 lutego 2013

Wpis 8


-A...Aless?-wyszeptałam
-Tak ,Ami. Ja.-powiedział i uśmiechnęł się jak szaleniec. I jeszcze... umiał po polsku...
-D...Dlaczego?-ostatnimi sił zapytałam.
-Myślałaś ,że po tym jak mnie skompromitowałaś ujdziesz cało?-zapytał ,ale ja nie wiedziałam o co mu chodzi- No cóż ,ale twój tatusiek Cię wtedy uratował. Ech... Jaka szkoda...-powiedział i nagle pojawił się obok mnie oraz pocałował dosyć...
   Jak by to powiedzieć... Namiętnie. Chciałam się wyrwać, to... Było okropne. Bolało... Po chwili oderwał się i przyłożył swoje wargi do mojej szyi. Krzyknęłam.
-Myślałaś ,że jestem dalej twoim przyjacielem?!-zapytał-Ha!
   Nagle odepchnął mnie na kilka metrów. Przywaliłam w drzewo i cicho syknęłam. Czułam ból. Ogromny
-Chciałem się tylko zabawić...-wyszeptał i spoliczkował mnie.
   Spojrzałam na niego. W jego oczach widziałam złość. Szarpnął mną ,gdy nagle usłyszałam wrzask:
-AMIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII!-krzyknęła Alexy ,a za nią stało BakuGalaxy.
-Stójcie albo zrobię jej krzywdę.-powiedział Aless
   Musieli się zgodzić. Nie chciałam widzieć bezradności w ich oczach. Ani smutku w oczach Alex. Nagle poczułam jego twardą pięść na swoim brzuchu. W ustach zebrała się krew. Wyplułam ją. Spojrzałam w stronę moich przyjaciół i uśmiechnęłam się. A raczej zrobiłam grymas z bólu.
-N...Nie martwcie się... Pokonam go...-wyszeptałam i poczułam jak mnie podnosi jedną ręką. Trzymał moją głowę i zaciskał rękę ,tak ,że czułam jakby chciał mi ją zmiażdżyć. Bałam się... Śmierci... Poczułam się słabo... Zemdlałam.
~*~
-Amalio...-zobaczyłam piękną panią.
   Miała blond, długie włosy i piwne, głębokie oczy. Ubrana była w piękną, białą suknię sięgającą do podłogi.
-Ha...?-powiedziałam i wstałam- Kim pani jest? Gdzie ja jestem? Co tu się dzieje? I dlaczego jestem ubrana w tą suknię?
   Moje włosy były rozpuszczone ,a na sobie miałam podobną sukienkę do tej pani pomijając to ,że sięgała do kolan.
-Amalio ,za dużo pytań. Jestem Elizabeth Sawa ,twoja ciocia.-powiedziała
-Ale... Przecież moja ciocia... Zginęła...
-Zginęłam Amalio...
-Ha? To czemu tu jesteś?
-Bo on chce Cię zabić-powiedziała ze spokojem
-I...?
-Amalio. Masz w sobie potężną moc kryształu. Oszukaj śmierć. Zwycięż tą walkę. Pokonaj ograniczenia-powiedziała i zaczęła rozmazywać się.
-Ciociu! Ciociu!-krzyknęłam-Nie rozumiem! Nie odchodź!
-Żegnaj... Amisiu...-powiedziała i zniknęła.
   Usiadłam i schowałam twarz w dłoniach. Jak mam to zrobić? Przecież... Nie mam siły.
~*~
   Ból. Przerażający. Zginę... Proszę... Oszczędź mi bólu... Zabij mnie.
-AMIIIIIIIIIIIIIIII!!-usłyszałam wrzask Mei
   Spojrzałam na nią. Miała zamknięte oczy ,a z jej oczu płynęły... Łzy... Rozejrzałam się. Każdy uronił nawet malutką łzę. Poczułam napływającą złość. Nie. Oni nie... Oni nigdy nie mogą uronić już łzy przeze mnie. Nagle zaczęłam lśnić. Bolało mnie to trochę ,ale po chwili spuściłam głowę. Grzywka całkowicie zakryła mi oczy ,a usta wykrzywiły się w krzywym uśmiechu. Poczułam siłę. Nagle jakby ktoś przejął nade mną kontrolę. Usłyszałam trzask łamanych kości. Otrząsnęłam się. Spojrzałam na Aless'a spokojnym wzrokiem. Kryształ wyczarowany przeze mnie wyginał go w łuk.
-Potwór...-usłyszłam to od chłopaka
   Wzdrygnęłam się.
-Potworem to ja nie jestem.-powiedziałam i palcem podniosłam jego twarzyczkę-Dziękuję ,że... Umierasz...
   Nagle chłopak zmienił się w kryształ i rozpadł na małe kryształki. Zabiłam go...

CDN...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz