-A...Aless?-wyszeptałam
-Tak
,Ami. Ja.-powiedział i uśmiechnęł się jak szaleniec. I
jeszcze... umiał po polsku...
-D...Dlaczego?-ostatnimi
sił zapytałam.
-Myślałaś
,że po tym jak mnie skompromitowałaś ujdziesz cało?-zapytał ,ale
ja nie wiedziałam o co mu chodzi- No cóż ,ale twój tatusiek Cię
wtedy uratował. Ech... Jaka szkoda...-powiedział i nagle pojawił
się obok mnie oraz pocałował dosyć...
Jak
by to powiedzieć... Namiętnie. Chciałam się wyrwać, to... Było
okropne. Bolało... Po chwili oderwał się i przyłożył swoje
wargi do mojej szyi. Krzyknęłam.
-Myślałaś
,że jestem dalej twoim przyjacielem?!-zapytał-Ha!
Nagle
odepchnął mnie na kilka metrów. Przywaliłam w drzewo i cicho
syknęłam. Czułam ból. Ogromny
-Chciałem
się tylko zabawić...-wyszeptał i spoliczkował mnie.
Spojrzałam
na niego. W jego oczach widziałam złość. Szarpnął mną ,gdy
nagle usłyszałam wrzask:
-AMIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII!-krzyknęła
Alexy ,a za nią stało BakuGalaxy.
-Stójcie
albo zrobię jej krzywdę.-powiedział Aless
Musieli
się zgodzić. Nie chciałam widzieć bezradności w ich oczach. Ani
smutku w oczach Alex. Nagle poczułam jego twardą pięść na swoim
brzuchu. W ustach zebrała się krew. Wyplułam ją. Spojrzałam w
stronę moich przyjaciół i uśmiechnęłam się. A raczej zrobiłam
grymas z bólu.
-N...Nie
martwcie się... Pokonam go...-wyszeptałam i poczułam jak mnie
podnosi jedną ręką. Trzymał moją głowę i zaciskał rękę ,tak
,że czułam jakby chciał mi ją zmiażdżyć. Bałam się...
Śmierci... Poczułam się słabo... Zemdlałam.
~*~
-Amalio...-zobaczyłam
piękną panią.
Miała
blond, długie włosy i piwne, głębokie oczy. Ubrana była w
piękną, białą suknię sięgającą do podłogi.
-Ha...?-powiedziałam
i wstałam- Kim pani jest? Gdzie ja jestem? Co tu się dzieje? I
dlaczego jestem ubrana w tą suknię?
Moje
włosy były rozpuszczone ,a na sobie miałam podobną sukienkę do
tej pani pomijając to ,że sięgała do kolan.
-Amalio
,za dużo pytań. Jestem Elizabeth Sawa ,twoja ciocia.-powiedziała
-Ale...
Przecież moja ciocia... Zginęła...
-Zginęłam
Amalio...
-Ha?
To czemu tu jesteś?
-Bo
on chce Cię zabić-powiedziała ze spokojem
-I...?
-Amalio.
Masz w sobie potężną moc kryształu. Oszukaj śmierć. Zwycięż
tą walkę. Pokonaj ograniczenia-powiedziała i zaczęła rozmazywać
się.
-Ciociu!
Ciociu!-krzyknęłam-Nie rozumiem! Nie odchodź!
-Żegnaj...
Amisiu...-powiedziała i zniknęła.
Usiadłam
i schowałam twarz w dłoniach. Jak mam to zrobić? Przecież... Nie
mam siły.
~*~
Ból.
Przerażający. Zginę... Proszę... Oszczędź mi bólu... Zabij
mnie.
-AMIIIIIIIIIIIIIIII!!-usłyszałam
wrzask Mei
Spojrzałam
na nią. Miała zamknięte oczy ,a z jej oczu płynęły... Łzy...
Rozejrzałam się. Każdy uronił nawet malutką łzę. Poczułam
napływającą złość. Nie. Oni nie... Oni nigdy nie mogą uronić
już łzy przeze mnie. Nagle zaczęłam lśnić. Bolało mnie to
trochę ,ale po chwili spuściłam głowę. Grzywka całkowicie
zakryła mi oczy ,a usta wykrzywiły się w krzywym uśmiechu.
Poczułam siłę. Nagle jakby ktoś przejął nade mną kontrolę.
Usłyszałam trzask łamanych kości. Otrząsnęłam się. Spojrzałam
na Aless'a spokojnym wzrokiem. Kryształ wyczarowany przeze mnie
wyginał go w łuk.
-Potwór...-usłyszłam
to od chłopaka
Wzdrygnęłam
się.
-Potworem
to ja nie jestem.-powiedziałam i palcem podniosłam jego
twarzyczkę-Dziękuję ,że... Umierasz...
Nagle
chłopak zmienił się w kryształ i rozpadł na małe kryształki.
Zabiłam go...
CDN...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz