-Amisiuu...-usłyszałam
głos Alexy.
-Słuucham
Cię-powiedziałam
-Pomocyyy...
Otworzyłam
oczy ,podniosłam się i poszukałam wzrokiem Alexy. Biedulka była
przygnieciona przez Dragneela. Wstałam i podeszłam do niej.
-Biedulko...
Już Ci pomagam.-powiedziałam
Szybkim
ruchem ręki wywołałam wodę ,po czym oblałam ją Dragneela. Nie
obudził się. Przemyślałam i wyczarowałam kryształ ,po czym
przyłożyłam go do czoła Adiego. Znów nie udało się.
-ADRIANIE
KAI DRAGNEELU!-krzyknęłam-OBUDŹ SIĘ I RUSZ SWÓJ SZANOWANY TYŁEK
Z ALEXY!
Tym
razem się udało ,tyle ,że obudziłam wszystkich. Na szczęście
Taigi ,Dragneel obudził się i zszedł z niej ,oczywiście
przepraszając.
-Dzięki,
Amisiuu...-powiedziała
-Nie
ma za co, Alexy.
-Amiś...
Nie musiałaś się tak wydzierać..-wyznała Mei
-Meika
,jakbyś była przygnieciona pzez Dragneela to byś coś innego
powiedziała...-przypomniała jej Daria
-Zzz...-wyznałam
i położyłam się na czyimś materacu-Zzz...!
Wszyscy
strzelili na to pokerface ,a ja przykryłam się kocykiem. (A skąd
on się tam wziął? O_o) Jednak nie było mi dane pospać ,gdyż
nagle poczułam ciepło w okolicy nóg. Szybko wstałam i zobaczyłam
,że moje buty zostały przypalone lekko. Ale jednak.
-Niee
będziesz spać naa moim materacuuu-powiedział Dragneel
-Ach
tak?-odezwałam się
-Ha?-zdziwił
się
Strzeliłam
pokerface ,po czym walnęłam poduszką Adiego.(Ej no a to skąd się
tam wzięło?)
-Sayo!-powiedziałam
i wyszłam z namiotu.
Po
wyjściu przywitało mnie zimne powietrze. Szybkim krokiem
skierowałam się do lasu. Dlaczego tam? Nie wiem. Po drodze zdjęłam
bluzkę (znowu xD) i owinęłam ją sobie wokół pasa. Nagle zaczął
padać deszczyk. Słaby. Spływał po moich włosach, po mojej skórze
i ubraniach. Stanęłam i spojrzałam w niebo ,po czym uśmiechnęłam
się. Miałam wspaniałych przyjaciół. W jednej chwili zaczęłam
tańczyć. W jednej chwili wspięłam się na drzewo i zaczęłam
chodzić po jednej z gałęź.
-Głęboko
w środkuuuu gdzieeeeeeeś...-zanuciłam.
-Amisia?-usłyszałam
głos Alexy.
W
jednej chwili straciłam równowagę i zaczęłam spadać. Na
szczęście chwyciłam się jednej gałęzi z której spadłam na
ziemię czterema łapkami w postaci kotka. Zmieniłam się i stanęłam
obok Alexy, zakładając bluzkę.
-Tak?-zapytałam
z niewinną minką.
-Co
ty tam..?-zapytała
-Ja?-odrzekłam-Nie
wiem.
Ona
na to strzeliła mi pokerfacem.
-Jak
straciłaś równowagę to myślałam ,że już zginiesz...-wyznała
-Alexy
,coś ty ,przecież ja mam te swoje dziewięć żyć-powiedziałam
-Heh
,no może...
-Ha!
-Ha?
-Dostałam
natchnienie!-wyznałam
-Jakie?
-Zapomniałam...
-Matjo
,matjo ,nic się nie stało!
-Na
pewno?
-No
,przecież mnie uratowałaś od niechybnej śmierci z rąk Adiego!
-Ha
ha, no tak.
-No
więc... Co będziesz robić?
-Nie
wiem... Na razie tu zostanę...
-Spoko
,to przyjdź niedługo.
-Okej
,Alexy!-krzyknęłam ,a dziewczyna odeszła.
Nagle
poczułam przeszywający ból w klatce piersiowej. Schyliłam głowę
i zobaczyłam sztylet wbity w mój brzuch. Bolało... Ale nie
krzyknęłam. Podniosłam głowę i zamarłam.
CDN...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz