niedziela, 10 lutego 2013

Wpis 7

   Obudziłam się z lekkim bólem głowy. Lenistwo dało w znaki. Nie chciało mi się wstawać. Chciałabym być obudzona pocałunkiem ,ale niestety nie było mi to dane. Czemuż to? Bo chłopaka nie miałam. A to dlaczego nie miałam? Bo żadnego nie kochałam.
-Amisiuu...-usłyszałam głos Alexy.
-Słuucham Cię-powiedziałam
-Pomocyyy...
   Otworzyłam oczy ,podniosłam się i poszukałam wzrokiem Alexy. Biedulka była przygnieciona przez Dragneela. Wstałam i podeszłam do niej.
-Biedulko... Już Ci pomagam.-powiedziałam
   Szybkim ruchem ręki wywołałam wodę ,po czym oblałam ją Dragneela. Nie obudził się. Przemyślałam i wyczarowałam kryształ ,po czym przyłożyłam go do czoła Adiego. Znów nie udało się.
-ADRIANIE KAI DRAGNEELU!-krzyknęłam-OBUDŹ SIĘ I RUSZ SWÓJ SZANOWANY TYŁEK Z ALEXY!
   Tym razem się udało ,tyle ,że obudziłam wszystkich. Na szczęście Taigi ,Dragneel obudził się i zszedł z niej ,oczywiście przepraszając.
-Dzięki, Amisiuu...-powiedziała
-Nie ma za co, Alexy.
-Amiś... Nie musiałaś się tak wydzierać..-wyznała Mei
-Meika ,jakbyś była przygnieciona pzez Dragneela to byś coś innego powiedziała...-przypomniała jej Daria
-Zzz...-wyznałam i położyłam się na czyimś materacu-Zzz...!
   Wszyscy strzelili na to pokerface ,a ja przykryłam się kocykiem. (A skąd on się tam wziął? O_o) Jednak nie było mi dane pospać ,gdyż nagle poczułam ciepło w okolicy nóg. Szybko wstałam i zobaczyłam ,że moje buty zostały przypalone lekko. Ale jednak.
-Niee będziesz spać naa moim materacuuu-powiedział Dragneel
-Ach tak?-odezwałam się
-Ha?-zdziwił się
   Strzeliłam pokerface ,po czym walnęłam poduszką Adiego.(Ej no a to skąd się tam wzięło?)
-Sayo!-powiedziałam i wyszłam z namiotu.
   Po wyjściu przywitało mnie zimne powietrze. Szybkim krokiem skierowałam się do lasu. Dlaczego tam? Nie wiem. Po drodze zdjęłam bluzkę (znowu xD) i owinęłam ją sobie wokół pasa. Nagle zaczął padać deszczyk. Słaby. Spływał po moich włosach, po mojej skórze i ubraniach. Stanęłam i spojrzałam w niebo ,po czym uśmiechnęłam się. Miałam wspaniałych przyjaciół. W jednej chwili zaczęłam tańczyć. W jednej chwili wspięłam się na drzewo i zaczęłam chodzić po jednej z gałęź.
-Głęboko w środkuuuu gdzieeeeeeeś...-zanuciłam.
-Amisia?-usłyszałam głos Alexy.
   W jednej chwili straciłam równowagę i zaczęłam spadać. Na szczęście chwyciłam się jednej gałęzi z której spadłam na ziemię czterema łapkami w postaci kotka. Zmieniłam się i stanęłam obok Alexy, zakładając bluzkę.
-Tak?-zapytałam z niewinną minką.
-Co ty tam..?-zapytała
-Ja?-odrzekłam-Nie wiem.
   Ona na to strzeliła mi pokerfacem.
-Jak straciłaś równowagę to myślałam ,że już zginiesz...-wyznała
-Alexy ,coś ty ,przecież ja mam te swoje dziewięć żyć-powiedziałam
-Heh ,no może...
-Ha!
-Ha?
-Dostałam natchnienie!-wyznałam
-Jakie?
-Zapomniałam...
-Matjo ,matjo ,nic się nie stało!
-Na pewno?
-No ,przecież mnie uratowałaś od niechybnej śmierci z rąk Adiego!
-Ha ha, no tak.
-No więc... Co będziesz robić?
-Nie wiem... Na razie tu zostanę...
-Spoko ,to przyjdź niedługo.
-Okej ,Alexy!-krzyknęłam ,a dziewczyna odeszła.
   Nagle poczułam przeszywający ból w klatce piersiowej. Schyliłam głowę i zobaczyłam sztylet wbity w mój brzuch. Bolało... Ale nie krzyknęłam. Podniosłam głowę i zamarłam.

CDN...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz