Amalia
Sawa
Ur.1997
Zm.2013
Zawsze
zostanie w naszych sercach.
Nagle
na cmentarz wbiegł Peter. Zły.
-Chrzanić
to!-krzyknął-Co wy wyrabiacie?!
Podszedł
do nagrobka i szybkim ruchem nogi strącił piękne kwiaty pewnie
przyrządzone przez dziewczyny.
-Ami
żyje!-krzyknął
-Peter
,przestań!-krzyknęła Alexy i otarła szybkim ruchem łzy ,które i
tak po chwili przyozdobiły jej twarz.
Chciałam
teraz podejść do niej i powiedzieć "Nie smuć się" ,ale
nie było mi to dane... Szybko chłopacy podbiegli do Petera i
przygniotli do ziemi.
-NIE
PRZESTANĘ! AMI ŻYJE!!!-krzyknął
-Pogódź
się wreszcie z rzeczywistością ,Peter!-krzyknęła Mei
Po
moich policzkach spłynęły łzy. Nie chciałam by się kłócili.
Chciałam krzyknąć. Chciałam pokazać im ,że żyję... Ale nie
żyłam.
Obudziłam
się zlana potem. Usiadłam na łóżku i zaczęłam głośno
oddychać. Wytarłam czoło i spojrzałam na okno. Była noc.
Obróciłam głowę w stronę zegara. Trzecia pięćdziesiąt.
Wstałam i podeszłam do okna. Usiadłam na parapecie i wpatrywałam
się w gwiazdy. Dotknęłam ręką szyby. Gwiazdy. Przepiękne.
Chciałam być kiedyś jedną z nich. Tak błyszczeć na niebie...
Otworzyłam okno i po chwili poczułam zimne powietrze. Wychyliłam
się.
-Bring
me to life...-wyszeptałam.
Wyszłam
i zaczęłam chodzić po parapetach. Nagle w jednym oknie zauważyłam
naszą grupę. Spała ,choć... Nie! Dragneel nie spał. Zauważył
mnie w oknie i podszedł do niego. Otworzył go ,a je poczułam silną
moc wypychającą mnie.
-Co
ty robisz?!-krzyknął.
Puściłam
się. Szybko złapał moją dłoń.
-Bring
me to life.-powiedziałam.
Widziałam
jak moja dłoń ześlizga się z jego. Nagle pojawiłam się obok
niego. To było nie spodziewane.
-Cię
chyba pogrzało.-wyznał
-Może.-wyszeptałam
Szybko
odwróciłam się. Nie czułam się zbyt pewna by spojrzeć mu w
oczy. Spuściłam głowę i wyszeptałam nie zrozumiałe słowa ,po
czym pobiegłam do pokoju. Jak do niego weszłam ,zamknęłam drzwi
,po czym opadłam na podłogę. Schowałam twarz w dłoniach i
zaczęłam płakać. Nawet nie wiem dlaczego. To wszystko jest
takie... Nie wiem.
-Ami?-odezwał
się-Dlaczego tam byłaś?
Nie
odpowiedziałam mu. Sama nie wiem.
-Ami?-powtórzył-Dlaczego
tam byłaś?
Znów
odpowiedziała mu cisza. Wstałam i otworzyłam drzwi. Przede mną
stał i patrzył na mnie ,ale ja uciekałam przed jego wzrokiem. Po
chwili jednak przytuliłam się do niego i znowu zaczęłam płakać.
-Ha?-zdziwił
się.
Otarłam
łzy i spojrzałam na niego.
-Miałam
koszmar...-wyszeptałam
-Hmm?
Jaki?
-Śniło
mi się... Że... Że... Ja... Umarłam...
-Ami...
Ej no przecież to tylko koszmar.
-N...No
tak... Alee...
-Nie
martw się ,nie umrzesz.
-O...Okej
-A
teraz idź spać.
-Jasnee...
Puściłam
go i uśmiechnęłam się. Szybko weszłam do pokoju i położyłam
się do łóżka. Nie ,ja nie zasnę... Wzięłam mój rysownik (Ej a
skąd on się tam wziął?) i ołówek oraz zaczęłam rysować. Sama
nie wiem co. Choć. No nie. Nie wiem.
CDN...
Słooodko ^^ Masz piękne rozdziały :D
OdpowiedzUsuń