niedziela, 13 stycznia 2013

Prolog

   Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie szkoły. Tylko 34 sekundy dzieliły mnie i moich przyjaciół od wakacji. Mieliśmy wspaniałe plany – wyjazd nad morze ,a dokładniej do Włoch. Opalanie się ,pluskanie... Tam na nas czekano od lat ,przecież!
-Więc ja ,dyrektor Ween ,życzę wam bezpiecznych wakacji! Do widzenia!-ten głos wyrwał mnie z zamyśleń.
   Szybkim krokiem podążyłam do Meiki i reszty. Już widziałam ich uśmiechnięte twarze.
-To co? Jutro najpóźniej o ósmej spotykamy się na lotnisku?-zapytałam ich
-No jasne!-odrzekła Alexy
-Noo to do jutra?-zapytała Mei
-Tak ,do jutra!-powidziała Lisa
-Noom, sayo.-powiedziałam.
   Odwróciłam się i pobiegłam ,ale jednakże pod bramą pomachałam do nich. Kiedy tylko straciłam ich z oczu to zmieniłam się w kota i podążyłam do domu. Na moje nieszczęście lub szczęście drogę zajął mi wilk z czarnym futrem. Wydawał się dziwnie znajomy.
-Ami ,to ty?-odezwał się
   Nagle obok niego pojawił się drugi wilk. Miał białe futerko i oczy dziwnie podobne do Rexa.
-Alex ,dlaczego tak szybko pobiegłaś?-zapytał zdyszany wilk
-Alexy?!-zdziwiłam się
   Szybko odmieniłam się ,a tak samo odmieniła się Alexy i Rex. Więc... To wilki? Ekstra!
-Jesteście wilkami?-zapytałam
-A ty kotem?-odpytali mnie
-Tak!-powiedziałam
-Fajnie-powiedziała Alexy-No ,Robi ,idź już ,idź!
-Ok ,ok-powiedział Rex i zmienił się w wilka.
   Po chwili zniknął nam z oczu biegnąc. Spojrzałam na Alexy ,której wzrok mówił "Idę do ciebie" ,ja kiwnęłam głową na zgodę. Po chwili razem spacerkiem skierowaliśmy się do mojego domu. W drodze gadaliśmy o tym i o tamtym. Po prostu o wszystkim i o niczym. Pół godziny później byłyśmy już u mnie.
-Tak więc ,Alexy ,co chciałaś?-zapytałam
-A takie tam... Mam prośbę.
-Tak?
-Chciałam się zapytać czy mogę u ciebie zostać ,bo już się spakowałam i mi się nudzi.
-Spoko.
   Po czym weszliśmy do mojego pokoju i zaczęłam się pakować. W tym czasie my gawędziliśmy o różnych sprawach.
-Hej Ami ,widziałaś...-zaczął Szatan.
   Oczywiście idiota wszedł w samych gatkach. Zachichotałyśmy ,a on zarumienił się.
-Ami...-powiedział-Widziałaś gdzieś...
-Twoje różowe skarpetki?-zapytałam i zaśmiałam się ,a ze mną Alex
-Niee...-zaczął
-To co tu chcesz?-zapytałam
-Widziałaś moją torbę?-odpytał
-Aa... Ta czarna?
-Nom.
-Mama wczoraj ją prała ,więc ją zapytaj
-Okej ,dzięki Amalio-powiedział i wyszedł.
-Nie jestem Amalia!-krzyknęłam ,a on zaśmiał się-Pff...
-Amiśka! Serduszkaa? Dla kogo?-zapytała Alex
-Alexy!-krzyknęłam
-Okeej ,okeej...
   Skończyłyśmy rozmowę ,a ja dalej się pakowałam. Nagle Alexy ujrzała mój dwuczęściowy strój kompielowy. Był czarny w białe paski i pewnie przykuł jej uwagę ,gdyż miał wielki dekold. No co? Nie moja wina ,że mama się uparła na niego.
-Uuu... Amiśka ,gdzie znalazłaś ten strój?-zapytała mnie ,podnosząc kostium kompielowy.
   Mimowolnie zarumieniłam się. Schyliłam głowę ,lecz widziałam ,że na jej twarzy pojawił się wielki wyszczerz.
-Mama mi go kupiła na moje urodziny.-odpowiedziałam i nie skłamałam.
-Uuu... Fajny.-powiedziała-Zaszalejesz na plaży ,pewnie chłopacy...
-O...oł...
-Co jest?
-Biedni chłopacy.
-Yyy? O co chodzi?
-O to.-powiedziałam i pokazałam na dekold.
   Roześmiałyśmy się i tak razem z nią pakowałam się. Potem coś porobiłymy ,a o 22, Alexy już poszła. Ja zaś umyłam się i natychmiastowo poszłam spać.

CDN

1 komentarz: