wtorek, 16 kwietnia 2013

Yo! + Rozdział 14

Kon'nichiwa, jestem Meika albo po prostu Maja. Co ja tu robię? Prowadzę bloga razem z Ami - moją najlepszą przyjaciółką, która chodzi ze mną do klasy ^u^. Uznałam że nudno jest samej pisać, więc zaproponowałam jej to. No i jak widzicie - jesteeeem. Cóż mogę o sobie powiedzieć? Jestem zwyczajną nastolatką... No dobra, nie zwyczajną xD Zacznijmy od tego że jestem kompletną wariatką z wieloma wspaniałymi przyjaciółmi. Mam blond włosyy, błękitne gałyy i jestem dość wysoka (coś koło 170 cm :P). Uwielbiam oglądać anime, czytać mangę i książki, słuchać muzyki, spacerować na świeżym powietrzu oraz rysować i pisać. Wszystkie te czynności całkiem dobrze mi wychodzą, przynajmniej tak myślę xD Chłopaka nie mam, ale muszę się przyznać że jednak jestem trochę zakochanaa, przez co jeszcze bardziej wariuje xD Lubię biegać i grać w siatkę oraz jeździć na mym roweeeerku *u* Szkołę całkiem znoszę, a nauka mi wychodzi nieźle, choć w tym roku muszę powalczyć trochę bardziej niż wcześniej o pasek na świadectwie. Do moich ulubionych anime należą Naruto, Tasogare Otome x Amnesia, Angel Beats, Black Rock Shooter, Soul Eater oraz SAO. Zamierzam zacząć oglądać Fairy Tail c: Jeśli chodzi o mangi to czytam Alicję w Krainie Serc, Bleach i FMA. Yyyy, chyba trochę zanudzam, ale kit xD Zapomniałam dodać, że lubię patrzeć na gwiazdy, najlepiej tak koło 20-22. Mogę patrzeć bez końca *u* Kocham spaać, śnić i dluuugo wylegiwać się na łóżeczku. Może czasem wyglądam na beztroską dziewczynę, lecz gdy mnie wkurzysz lub moich przyjaciół to Ci nogi z d*py powyrywam (sorki za wyrażenie) xD Dobraa, nie zanudzam i daje rozdzialik. Trochę krótki, ale opis mua też trochę czasu zajmuje xD Miłego czytania c:



Następnego dnia zaraz po kolacji udaliśmy się na lotnisko. Przeprawa poszła sprawnie i bez problemów, tak samo jak lot, toteż wylądowaliśmy w Polsce już o 19. Powiedzieliśmy sobie parę słów i wszyscy udali się do swoich domów by się rozpakować. Umówiliśmy się na spotkanie następnego dnia o 13 w kafejce.
Zaraz po opuszczeniu miejsca przylotu pobiegłam do domu. Miałam najbliżej, więc dotarłam jako pierwsza. Rzuciłam walizkę na łóżko i przywitałam się z całą rodziną. Gdy już wszystko sobie opowiedzieliśmy dochodziła 21. Miałam ochotę iść spać, jednak to marzenie zniszczyła myśl o nierozpakowanej walizce. Z naburmuszoną miną otworzyłam ją i najszybciej jak się dało sprawiłam że leżała pusta. Po spojrzeniu na zegar ziewnęłam i położyłam się na łóżku. Nie miałam zamiaru zasnąć, lecz niestety zrobiłam to.
Obudziłam się w środku nocy i zorientowałam się że jestem w ubraniach. Przetarłam oczy a następnie ubrałam się w piżamę. Wtuliłam się w poduszkę, ale coś nie dawało mi spać. Leżałam tak długo, zaczynając się lekko nudzić, na szczęście w końcu pochłonął mnie sen.
Rano wstałam dość wcześnie – zapomniałam wyłączyć budzika. Ziewnęłam parę razy po źle przespanej nocy i wyjrzałam przez okno. Zapowiadał się piękny i ciepły dzień. Wyszłam z pokoju i zorientowałam się że wszyscy jeszcze śpią. Po cichu ubrałam się i zeszłam na dół, by zjeść śniadanie. Przez cały ten czas byłam mocno zamyślona. Myślałam o pewnym... Hm... Koledze z mojej klasy. Uznałam że lekko za nim tęsknie. W pewnym momencie pokręciłam głową aby wygonić te myśli, choć wiedziałam że mi się nie uda.
Gdy tylko zjadłam śniadanie założyłam buty i wybiegłam na dwór. Miałam rację. Dzień był przepiękny. Słońce mocno grzało, więc odczuwalna temperatura dochodziła nawet do 20 stopni. Niebo było bezchmurne a ptaki przelatywały co chwila nad moją głową śpiewając jak zawodowy zespół. Chodziłam sobie tak chwilę, aż doszłam do naszego lasu. Było to moje ulubione miejsce w całej okolicy. Tutaj mogłam sobie usiąść i wyciszyć. Tak też zrobiłam. Położyłam się koło mojego ulubionego drzewa, które chroniło mnie przed słońcem. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w chór ptaków i delikatnie wiejący wiaterek. Gdy mi się to znudziło, założyłam słuchawki i puściłam sobie piosenkę Coldplay'a – Viva La Vida. Leżałam tak beztrosko i zaczęłam lekko podśpiewywać. Gdy dochodziłam do zwrotki zaczynającej się od słów Hear Jerusalem bells are ringing”otworzyłam oko. Zobaczyłam że parę osób się na mnie gapi zdziwionych, więc lekko się zarumieniłam. Wstałam i poszłam dalej.
Zatrzymałam się dopiero przed wielką dziurą o głębokości ponad 8 metrów. To ja ją zrobiłam, gdy zawładnęło mną i Ami alter-ego. Walczyłyśmy wtedy z Oskarem i Pitem. Przeze mnie obaj prawie zginęli. To było straszne.
Tak sobie rozmyślałam, aż nagle poczułam dotyk na swoich plecach. Chciałam się odwrócić by zobaczyć kto to, lecz nie zdążyłam. Tajemnicza osoba zepchnęła mnie do dziury, pomimo barierek pilnujących by nikt nie wpadł. Chciałam krzyknąć, ale nie zdążyłam, gdyż po chwili poczułam przenikliwy ból. Straciłam przytomność.
Obudziłam się w jakimś pomieszczeniu. Gdy tylko otworzyłam oczy ujrzałam blondyna siedzącego na krześle obok mojego łóżka. Jak tylko zobaczył że się obudziłam podszedł bliżej.
-Jak się czujesz, Maja? - zatroszczył chłopak.
-Nie wiem. Nic nie pamiętam – odpowiedziałam, ale dopiero po chwili zrozumiałam powagę tych słów. Nic nie pamiętam. Tylko moje imię. To było straszne uczucie.
-Nie martw się, to przejdzie – do pokoju weszła pielęgniarka i podała mi szklankę wody. Wzięłam łyka i
odstawiłam kubek na szafkę. Spojrzałam na chłopaka stojącego koło mnie. Gdy tylko to zrobiłam poczułam jak serce zaczyna mi bić szybciej. Nie wiedziałam dlaczego.
-Kim jesteś? Kiedy stąd wyjdę? - zapytałam.
-Wyjdziesz jeszcze dziś – powiedziała pogodnie pielęgniarka i skierowała się do wyjścia – Pójdę tylko po lekarza. Jeśli wszystko jest z tobą dobrze, za godzinkę będziesz wypisana.
Kobieta opuściła pokój i zostałam sama z blondynem.
-Nazywam się Mateusz, chodzę z tobą do klasy – rzekł chłopak – Jakiś chłopak niechcący cię popchnął, a ja akurat byłem niedaleko.
Uśmiechnął się do mnie. Było to bardzo miłe. Po chwili wszedł doktor i nakazał Mateuszowi wyjść.
Gdy tylko stwierdził że oprócz potłuczeń nic mi nie jest, poszedł wypisać mnie ze szpitala. Chłopak wrócił do pokoju i zdjął z wieszaka moje ubrania. Pozwoliłam mu zostać, o ile nie będzie patrzał.
Błyskawicznie przebrałam się w swoje normalne ubrania i razem z nim wyszłam na korytarz. Blondyn zagadał po drodze pielęgniarkę i przekazał, że jak jacyś moi przyjaciele będą mnie szukać to jestem albo w domu, albo u niego.
Jak tylko upewniliśmy się że jestem wypisana opuściliśmy budynek.
-Pamiętasz gdzie mieszkasz? - zapytał Mateusz. Pokręciłam głową – A więc chyba zostaniesz chwile u mnie. Dzwoniłem do twoich rodziców, nie ma ich aktualnie w domu. Zgadasz się...?
Kiwnęłam głową na „tak” i podążyłam za nim.
--- 
Tadaaam! Podoba się wam? :3 Mam nadzieję że tak. Następny rozdzialik piszę Amiś <3 Sayoo!


PS Jeśli ktoś nie zauważył 13 rozdziału Anji-chan to won czytać! xd

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Rozdział 13

Cze ,sorki ,że tak dłuuuugo :c
Po prostu nie mam weny i czasu :c
Dobra ,już koniec wycieczki :D
A teraz zapraszam na rozdział :)
~*~
   Wiatr wiał szybko. Włosy roztrzepane. Oczy zamknięte. Słyszę głosy z oddala. Wrzask. Otwieram oczy przestraszona i widzę.. Małe dziecko nie może przejść przez jezdnię ,a jego matka krzyczy. A najbardziej nie miłe było to ,że kobieta była moją sąsiadką. Wrzeszczy na niego dalej. Smucę się. Jak tak można potraktować swojego syna lub córkę? Jak? Nie wiem. Szybko oddalam się. Nie chcę tego słyszeć. Nie chcę.
   Reszta gdzieś zniknęła ,a ja poszłam na plażę. Szybko założyłam słuchawki i usiadłam na kamiennym murku. Wsłuchana byłam w Suma 41 ,tak bardzo ,że aż zaczęłam podśpiewywać. Po kilku godzinach podszedł do mnie Rex. Sama nie wiem kiedy tu przyszedł. Wtuliłam się w jego rękę ,a on mnie pogłaskał.
-Ne ,Rexiu... Wiesz ,gdzie jest reszta?-zapytałam
-Nie ,Amiś ,ale chodźmy już do namiotów.-odpowiedział
-No dobrzeee...-powiedziałam i poszliśmy.
   Po około piętnastu minutach drogi ,prawie ujrzałam namiot ,gdy nagle Rex zakrył mi oczy. Zdziwiłam się jego zachowaniem ,ale nic nie powiedziałam. Po chwili ,Inuictus wyszeptał ,że już odkrywa moje oczy. Jak to zrobił ujrzałam wielki napis "Happy Birthday Ami~!" ,a potem usłyszałam "Niespodzianka!". Od razu zrobiło mi się ciepło na serduszku ,a z moich oczek poleciały łzy. Wyszeptałam podziękowania i zaczęła się impreza. Trwała ona aż do rana. Potem... Ach sama nie wiem...!
   Po tym jak się wyspaliśmy to szybko poszliśmy na miasto. Powiedzieliśmy sobie ,że kupimy dla siebie prezenty. Szybko poszło mi dla innych ,tylko dla Rexa nie mogłam zbytnio znaleźć prezentu. Nagle ujrzałam dużego pluszaka pandę ,sprawdziłam swój portfel i zawiodłam się. Nie było mnie na niego stać. Jeszcze szybko spojrzałam na niego bezradnie i zaczęłam dalej szukać. Po jakiś dwóch godzinach znalazłam idealny prezent. Szybko poszłam do namiotów. Okazało się ,że tylko nie ma Rexa. Kilkanaście minut później przyszedł z... Tym pluszakiem~!
   Rozdałam już wszystkim ich prezenty ,pomijając Rexa. Podeszłam do niego zarumieniona i wręczyłam mu torbę z prezentem ,a on.? Szepnął mi do ucha "Kocham Cię" i wręczył mi pluszaka. Ja zaś... Krzyknęłam "Ja ciebie też!" ,gdy odchodził. Słodkie ,czyż nie?
   Potem musieliśmy już składać namioty i spakować się na lotnisko. Dosyć szybko nam to zleciało. Godzinę później wybieraliśmy się już stąd. Na lotnisku spotkałam tego chłopaka ,co mnie chciał poderwać i... Pocałował mnie. No ale potem musiał uciekać przed feniksem ,płomieniami ,lodem ,wiatrem i co jeszcze dusza zapragnie. Około pierwszej wróciliśmy do domu ,a gdy położyliśmy się do łóżek natychmiast zasnęliśmy...
THE END WYCIECZKI *^*
~*~
Miało to wyjść na około 3 rozdziałów ,ale... Po co? No i właściwie nie mam weny ,więc postanowiłam to zakończyć :)
Szajo~!
~Ami :3

czwartek, 4 kwietnia 2013

Wpis 12

Siemankoo ,sorki ,że tak późno ,ale... Nie miałam weny i dalej jej nie mam ,ale coś tam wyskrobałam :D
O wiele lepiej mi się pisze ,gdy to nie kogoś postacie >.<
~~~
   Słońce dosyć mocno świeciło ,razem z dziewczynami siedziałam na naszym wielkim kocu i gawędziłyśmy. Lisa gdzieś się zapodziała – właściwie to wyjechała wcześniej. Z Łukaszem się pokłóciłam i zostawił nas samych. No i dobrze. Gdzieś z oddali widziałyśmy jak chłopacy pojedynkują się ,sprawdzając kto jest najlepszy. Nagle walnęła mnie piłka w głowę ,a do mnie podszedł jakiś chłopak.
-Nic Ci nie jest?-zapytał ,biorąc w ręce piłkę
-Nie ,nic ,nic!-powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Spoko ,przepraszam za to.-powiedział i wcisnął mi jakąś kartkę-Zadzwoń.-a wtedy odszedł
-Dziwne...-powiedziałam
   Właśnie! Zapomniałam wspomnieć ,że włosy mi pojaśniały ,a ja je trochę skróciłam i przestałam wiązać w kucyki. Przy okazji czasami noszę naszyjnik z misiem.
-Oj ,widać ,Anja-chan ,że masz powodzenie-powiedziała Maja
-Przesadzasz.-powiedziałam-Dopiero co chłopaka poznałam ,więc wiesz... Trudno się zakochiwać.
-Yhyyyymmm...-dodała Daria.
-Kto to był za chłopak?-zapytał Peter ,który przedchwilą do nas podszedł
-Nie wiemy ,ale spodobała mu się Ami-powiedziała Alex.
   Nagle do nas podszedł blondyn i uśmiechnął się. Spojrzeliśmy na niego i odzwzajemniłyśmy uśmiech.
-Wybacz ,dziewczyno ,ale mój kolega lubi podrywać ,więc jeśli by Ci złamał...-zaczął
-Przykro mi ,ale mnie.. Się nie da poderwać. Oddaj mu to. -powiedziałam i oddałam papierek
-Rozumiem. A w ogóle...-powiedział i wyszeptał mi do ucha- Ta blondynka jest prześliczna...
   Skinęłam głową i on się pożegnał. Spojrzałam na Maję i uśmiechnęłam się.
-Maju.. Czy ja wiem... A może ty masz powodzenie?
-Huh?
   Zapomniałam wspomnieć ,że włosy Mei wydłużyły się. Faktycznie ,blondyn miał rację. Nie żeby coś ,ale... Maja jest piękna. Nie rozumiem czemu Oskar z nią zerwał. Na jego miejscu teraz błagałabym ,żeby mogli być razem. Przeniosłam wzrok na Alex. Jej wygląd również się zmienił. Nie wiem jak mam opisać jej wygląd ,bo mało się zmieniła. Spojrzałam na ostatnią dziewczynę – Darię. Jako jedyna wcale się nie zmieniła. Dalej była radosną i pełną uśmiechu dziewczyną. Taką jakby damską wersją Danceka...
-Aha?-odezwał się jedyny chłopak w naszym ,teraźniejszym gronie.
-Idź już do chłopaków ,Per-kun!-rzuciła Mei.
-Ok ,ok!-powiedział czarnowłosy i opuścił nas.
-Jeśli dobrze zrozumiałam to... Spodobałam się temu chłopakowi?!-zaczęła myśleć na głos niebieskooka.
-Yhym.-przytaknęłam
-Teraz Cię rozumiem ,Anja-chan...
   Nagle podeszli do nas chłopacy z wiaderkami pewnie pełnymi wody. Sama nie wiem skąd oni wzięli te rzeczy... Może oddali im dzieci ,gdy zobaczyły ich walkę? Sama nie wiem... Ale biedny ktoś. Po chwili bez żadnego ostrzeżenia oblali nas lodowatą wodą. Mi to nic nie zrobiło ,ale zauważyłam ,że dziewczyny trzęsły się z zimna. Płomyczek i Dancek szybko przytulili swoje dziewczyny ,a ja podałam koc Meice. Ona zaś szybko się nim opatuliła. Spojrzałam na chłopaków zadziornie i szybko oblałam ich wodą. Potem zaś gdy dziewczyny się ogrzały, szybko weszliśmy do wody. Nagle przyszedł na plażę Luk ,a ja go zmierzyłam wściekłym wzrokiem. Wszedł do wody ,gdy nagle wynurzył się rekin. Na nieszczęście blondyna był najbliżej jego i go zjadł co było straszne. Razem z dziewczynami i chłopakami zaczęliśmy uciekać przed nim cały czas się śmiejąc ,sama nie wiem czemu.
   Pod koniec dnia ,również przyszliśmy na plażę ,tym razem by pospacerować. Co było dziwne to to ,że chłopacy byli bardzo spokojni. Alexy i Płomyczek oraz Daria i Dancek gdzieś poszli ,oglądając zachód słońca. Ja i Mei usiadłyśmy gdzieś blisko morza mocząc nogi w lodowatej już wodzie. Z oddali obsewowałyśmy Perka i Rexa ,którzy trenowali. Ogólnie zbyt nudno na naszą grupę. Nagle wstałam i założyłam buty ,żegnając się z Mają.
   Poszłam gdzieś pochodzić przy brzegu morza. Ciekawe czy pamiętają ,że mam jutro ,13 lipca, urodziny? Ech ,pewnie nie. Zresztą sama nie wiem. Nagle kosmyk włosa spadł mi na twarz. Szybko poprawiłam włosy ,a po chwili zawiał lekki wiaterek. Gdzieś z oddali słychać było głośną muzykę. Po chwili skapnęłam się ,że nie jestem sama. Obok mnie pojawił się czarnowłosy Peter. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się. Odzwzajemnił go.
   Nagle potknęłam się i uderzyłam o piasek. Warknęłam i wstałam. Otrząsnęłam się i otrzepałam się z piasku. Perek spojrzał na mnie zmartwiony i zapytał czy nic mi nie jest. Odpowiedziałam pozytywnie i zaśmiałam się. Usłyszałam muzykę i zaczęłam nucić. Po chwili przestałam i spojrzałam na zdezorientowanego Evansa.
-No co? To już nucić nie można?-zapytałam
-Nie ,niee ,można ,oczywiście ,że można!-odpowiedział zmieszany.
-Cieszę się.
   Zapanowała cisza. Znów zaczęliśmy iść. Strasznie się oddaliliśmy od Meiki i Rexa. Po chwili jednak zdecydowaliśmy wrócić ,więc wracamy. A tam? Mei dalej moczy nogi ,a Rex miał głowę w piasku. Spojrzeliśmy na siebie wystraszeni i szybko znowu prawie oddaliliśmy się ,ale blondynka spojrzała na nas.
-M...M..Meiuś ,co Ci?-zapytałam
-Nic ,po prostu Rex gadał o dedaniu ,więc go uciszyłam-powiedziała i uśmiechnęła się.
-Aha...-powiedział i zrobił przestraszoną minę czarnowłosy.
   Ja zaś szybko podeszłam do Rexa i wyciągnęłam jego głowę z piasku. Chłopak wyglądał jakby przeżył wszystkie tortury świata. W końcu to jego wina ,że Mei uciszyła go. Nie trzeba było gadać o dedaniu... Walnęłam go z liścia i się "obudził". Spojrzał na mnie przestraszony ,a ja na niego zezłoszczona.
-Nie biiij.-powiedział i zasłonił twarz.
-Ok ,ok-zlitowałam się nad nim.
   Po chwili przyszły nasze gołąbki i wszyscy zabraliśmy się zmęczeni do namiotów. Uznaję ten dzień za udany ,był świetny. A i co było dziwne to w nocy nie zrobiliśmy imprezki. Zresztą ,co ten świat by zrobił bez wariatów?

CDN... <3
~~~
Następny rozdział postaram się dać za niedługo!
Szajonara!